Znowu otwieramy nasz "astro chat".
Możecie się do niego dostać poprzez banner powyżej. To ostatnia rozmowa ze studiem w
tym wieku i w tym tysiącleciu. |
|
|
|
|
W kilku
miejscach polskiego zakątka internetu można znaleźć taki tekst:
Karl P. N. Shuker "Zjawiska nie wyjaśnione"
Tajemnicza Gwiazda Betlejemska
Przez wiele wieków astronomowie zastanawiali się, czym była tajemnicza gwiazda, która
według Ewangelii Świętego Mateusza pojawiła się w Betlejem po wschodniej stronie
nieba, zaprowadziła trzech mędrców do stajenki, gdzie narodził się Jezus i
pozostawała na niebie niczym drogowskaz. Istnieje wiele fascynujących teori, które
próbują wyjaśnić niezwykłe zjawisko. Największy rozgłos zyskała teoria
niemieckiego astronoma Jana Keplera, który uważał, że gwiazda to wynik koniunkcji
(ustawienia w jednej linii) planet, Jowisza i Saturna w konstelacji Ryb. Zdaniem uczonego
było to wydarzenie o znaczeniu tak astronomicznym, jak i astrologicznym. Wielu teologów
uważa, że Trzej Królowie - Mędrcy byli astrologami, którzy przewidzieli wielkie
wydarzenie, zapowiadane przez osobliwe zjawiska niebieskie na Wschodzie. W astrologii
Jowisz jest planetą królewską, natomiast Saturn i Ryby są symbolicznie związane z
Izraelitami. Koniunkcja tych planet zapowiadałaby więc Izraelitom wydarzenie o
doniosłym, królewskim znaczeniu. W rozprawie "The Star of Bethlehem Mystery",
astronom z uniwersytetu w Sheffield, doktor David Hughes stwierdził na podstawie
starożytnych, babilońskich i chińskich tekstów astronomicznych, że w 7 r. p.n.e.
Saturn i Jowisz trzy razy ustawiły się w jednej linii. Była to więc koniunkcja
potrójna. Innymi słowy, niezwykle rzadkie zajwisko astronomiczne pojawiło się w tym
samym roku, w którym według wielu znakomitych uczonych rzeczywiście przyszedł na
świat Jezus. Pierwsza koniunkcja wydarzyła się 27 maja (i mogła zachęcić trzech
mędrców do wyprawy z Persji na wschód), druga 15 września (obserwowali ją, kiedy
dotarli do Damaszku), trzecia l grudnia (ona właśnie wskazała im drogę do Betlejem). W
grudniu 1995 r. astronom amerykański dr Michael Molnar wysunął inną teorię, łącząc
wydarzenia astronomiczne w czasach narodzin Jezusa z symbolami astrologicznymi na monetach
rzymskich. Zasugerował, że wydarzyło się wówczas podwójne zaćmienie (eklipsa)
Jowisza przez Księżyc. "Gwiazda Betlejemska" mogła być także supernową
czyli eksplodującą gwiazdą. Astronom z uniwersytetu w Liverpool, doktor Richard
Stephenson, stwierdził na podstawie starożytnych chińskich tekstów astronomicznych,
że supernowa pojawiła się w odpowiedniej części nieba latem w 5 r. p.n.e. Wielu
uczonych z tą datą wiąże narodziny Chrystusa. Supernowa pojawiła się także 23
lutego w 4 r. p.n.e. Na tej podstawie amerykański matematyk A.J. Morehouse wysnuł
przypuszczenie, że Gwiazda Betlejemska to wydarzenie astronomiczne, na które złożyły
się trzy zjawiska - koniunkcje Jowisza i Saturna oraz dwie supernowe. W Ewangelii według
świętego Mateusza czytamy, że gwiazda poruszała się po niebie i zatrzymała nad
miejscem, w którym narodziło się dzieciątko. Badacze jednak uważają, że jej ruch
był tylko złudzeniem optycznym. Wyjaśnienie zgodne z tekstem Biblii zaproponował w
1991 r. profesor Colin Humphrey, materiałoznawca z Cambridge. Stwierdził, że Gwiazda
Betlejemska była kometą, której pojawienie się zaobserwowano wiosną w 5 r. p.n.e.
Odrzucił teorie koniunkcji Jowisza i Saturna, oświadczając, że nawet wówczas obie
planety widziano jako niezależne od siebie. W przeszłości liczni badacze utożsamiali
Gwiazdę Betlejemską z Kometą Halleya, ale nie znaleziono dowodów na potwierdzenie tej
teorii. Kometa była rzeczywiście najlepiej widoczna na tej długości geograficznej, na
której leży Betlejem, ale pojawiła się na niebie w 11 r. p.n.e., co najmniej cztery
wieki za wcześnie. Źródłem innej jeszcze teorii jest jeden z siedmiu obrazów,
których autorem jest podobno święty Łukasz. Obraz przedstawiający Madonnę z
Dzieciątkiem znajduje się w kościele Matki Bożej Nadziei na Górze Świętego Tomasza
w pobliżu indyjskiego miasta Madras. Widnieje na nim Gwiazda Betlejemska w kształcie
uskrzydlonej elipsy. Z tyłu i z wnętrza gwiazdy wydobywają się promienie. Według
najśmielszej ze wszystkich hipotez, którą stworzył w 1974 r. Robina Collyns, jest to
statek kosmiczny. Odważna myśl zainspirowała irlandzkiego muzyka pop, Chrisa De Burgha
do napisania kolędy o Jezusie z kosmosu - "A Spaceman Came Travelling", ale nie
jest to z pewnością muzyka dla uszu naukowców o ścisłych umysłach. |