Redaktor Naczelny
Tomasz Pyć
tompyc@tk.pl

Zastępca Red. Naczelnego
Krzysztof Lipko
okpil@polbox.com
Sekretarz Redakcji
Karol Sobolewski

no_rules@friko4.onet.pl

Kodowanie ISO-8859-2

obrazek tytułowy, telekomp.gif, 9,9 KB

Przegląd Medialny

Nr 15/98
Skład wykonano w dniu 14.12.1998
Copyright by
Tomasz Pyć
Nr 15(15) rok wyd. I 15 grudnia 1998 Archiwalia: http://www.tvp.com.pl/telekomputer/
SPIS TREŚCI
Stąd można "skoczyć" do wybranego artykułu.
1.Od Redakcji
2.Optymalizacja Win 95
3.Turystyka- Ziemia Sandomierska
4.Wszystko ze śniegu
5.Zatoka Pucka
6.Delfin u wybrzeży Helu
7.Spektrum - Największe muszle na świecie
8.Efekty specjalne w filmie amatorskim
9.Dowcipy
10.Turystyka - Ziemia Kielecka
11.Prosto z Internetu
12.Protest Gumisiów
13.W następnym wydaniu

Strony TELEKOMPUTERA można też znaleźć pod adresem:
http://www.tk.pl
Skrzynka poczty elektronicznej i strony WWW zostały przeniesione na nowy serwer. Proszę to uwzględnić w swoich działaniach. Teksty zostały opracowane z pomocą komputera OPTIMUS PRESTIGE '98 - Ready for DVD, wypożyczonego z firmy Optimus S.A. oddział w Warszawie.
Od Redakcji:
Szczęśliwych, Wesołych i Obfitych, a także wspaniałych dni świątecznych życzymy Drogim Czytelnikom, następne wydanie po dniach świątecznych. Żyjcie nam jak najlepiej, czytajcie tego zin'a i pamiętajcie, że w tym roku macie przed sobą wyjątkowo długie świętowanie. Zaczynacie 24.12.1998 r. Wigilią (to jest czwartek) i kończycie 27.12.1998 r. (w niedzielę). Kochani, przed Wami 4 dni leniuchowania. O poniedziałkowym kacu już nie wspomnę.
Polecamy w tym wydaniu między innymi: informację o niespodziewanym ataku Gumisiów na stronę TP S.A.; artykuł "na czasie" o śniegu, gdzie umieściłem opis 8 eksperymentów; dwa artykuły z cyklu opisów tras dla turystów - jeden Ziemi Sandomierskiej, a drugi o Ziemi Kieleckiej.
Warto też przeczytać wzmiankę o egzotycznym gościu w wodach Zatoki Gdańskiej. W tym wydaniu więcej jest wiadomoœci przyrodniczych niż technicznych. Może to lepiej... Wszystkiego najlepszego. /tp/
do góry

Optymalizacja Win 95
Żeby zakończyć pracę w systemie Windows 95 musimy korzystać z odpowiedniej procedury, która polega na wejściu w "Start/Zamknij system/Zakończ pracę komputera". Jeśli chcemy wyjść z systemu przy użyciu podwójnego kliknięcia myszki lub naciśnięcia kombinacji klawiszy, możemy to uczynić tworząc dodatkowy skrót. W tym celu należy kliknąć prawym klawiszem myszki na pulpicie i wybrać opcję "Utwórz skrót". Do wiersza poleceń wpisujemy "rundll32 exe user,ExitWindows". Klikamy przycisk "Dalej" i nadajemy skrótowi nazwę "Zakończ pracę komputera", wciskamy przycisk "Zakończ" i na pulpicie pojawia się nowa ikona skrótu. Podwójne kliknięcie tej ikonki powoduje natychmiastowe zamknięcie systemu.
Istnieje także możliwość wykorzystania tej opcji za pomocą klawiatury. W tym celu należy kliknąć prawym klawiszem nowo utworzony skrót, następnie wybrać z menu "Właściwości" i w rejestrze "Skrót" wpisać określoną kombinacje klawiszy. Ostrzegam, przed wybraniem do tego celu pojedynczego klawisza funkcyjnego (F...), proponuję wybranie jego połączenia z klawiszem /Shift/, /Alt/ lub /Ctrl. Taka kombinacja uniemożliwi przypadkowe wyjście z systemu operacyjnego. Podobnych udogodnień można zastosować wiele. /kl/
do góry

Turystyka- Ziemia Sandomierska
Sandomierszczyzna jest jedną z najpiękniejszych i najciekawszych historycznie i turystycznie części Polski. Nie spotyka się tu już owych cichych, zapadłych i tajemniczych zakątków tak charakterystycznych dla Gór Świętokrzyskich. Horyzonty są otwarte, szerokie. Urodzajne pola falują zbożami, złoci się pszenica, mienią się zielenią zagony buraków cukrowych,wszędzie pełno sadów i brzęku pszczół. W dolinach rzek kwiecą się smugi łąk. Drogi prowadza często głębokimi lessowymi wąwozami, których zbocza pokrywa niezwykle bujna roślinność. .Wiosną jasno tu od kwitnących dzikich róż, tarnin, grusz polnych ( tzw: ulęgałek), jesienią barwnie od czerwonych i złotych liści. Miejscowości usadowione są w załamaniach okrągłych pagórków i płaskich wyżyn lub nad brzegami rzek, piękne, bogate domy toną w sadach słynnych z dorodnych owoców, wszak to "zagłębie sandomierskie". Miasta urokliwe swoimi zabytkami i położeniem. Ziemia ta umiejscowiona między Sanem, Wisłą i Górami Świętokrzyskimi, mająca żyzne ziemie, zdrowy klimat i bujną przyrodę, już od wieków była ważnym ośrodkiem państwa polskiego. Reformy administracyjne z przed kilkunastu lat, przeprowadzone przez "komunistycznych pseudo reformatorów", odebrały wiodącą rolę " Ziemi Sendomirskiej" ( nazwa historyczna, było kiedyś województwo sendomirskie ), lokując urzędy państwowe w pobliskim Tarnobrzegu, ale jest nadzieja że, nowe reformy - oby nie "pseudo" - przywrócą dawną rolę tej ziemi. Miasta kryją klejnoty architektury- dokumenty naszej kultury narodowej, która na ziemi sandomierskiej rozwijała się ( może ?!) najwspanialej i została później najbardziej zapomniana. W sąsiedztwie ruin zamków, cichych i mrocznych klasztorów, wiekowych dzielnic miast rozwinął się przemysł ( np: Huta Szkła Okiennego w Sandomierzu), którego wytwory rażą oczy szpetotą dymów, smrodem siarki i hałdami odpadów produkcyjnych. Najpiękniejszym miastem tej ziemi jest Sandomierz, jest jednym z najstarszych miast w Polsce. Leży na wschodniej krawędzi Wyżyny Sandomierskiej, opadającej stromo ku dolinie Wisły. Znakomite warunki dla osadnictwa, wśród wzgórz i wąwozów lessowych przy starodawnych traktach handlowych spowodowały , że już w okresie rzymskim istniała tu osada na terenie dzisiejszej dzielnicy Sandomierz - Krakówce. Obok tej osady znaleziono jeden z najbogatszych na terenie Małopolski grobów tzw. książęcych. Zachował się tam również kopiec- kurhan zwany Salve Regina z VII/VIII w. Najprawdopodobniej należy on do tej samej grupy co kopce Wandy i Kraka w Krakowie. Nazwa Sandomierz pochodzi od imienia założyciela nowej osady "Sandomira". We wczesnym średniowieczu istniało na terenie Sandomierza kilka osad skupionych wokół grodu, który od 1138 r. stał się siedzibą udzielnego księstwa. Topografia ówczesnego grodu nie jest ostatecznie zbadana. Na podstawie wykopalisk można sądzić, że na obecnym Wzgórzu Zamkowym istniał obronny gród, strzegący przeprawy przez Wisłę. Na sąsiednim wzgórzu kolegiackim istniejąca osada przy kościele Panny Marii spełniała role obronnego podgrodzia. Natomiast największa osada istniała w rejonie kościoła św. Jakuba, na tzw. Wzgórzu Staromiejskim. W tym czasie Sandomierz był już dużym ośrodkiem osadniczym zaliczanym do głównych grodów kraju, co potwierdza informacja zawarta w kronikach Gall Anonima, opisujących podział państwa przez Władysława Hermana w 1097 r. Osada otrzymała prawa miejskie prawdopodobnie przed 1241 rokiem. W tym bowiem roku, już jako miasto , została zniszczona przez Tatarów. Zniszczone miasto , prawem magdeburskim przez Leszka Czarnego zostało przeniesione w 1286r. na wyższe, bardziej niedostępne wzgórze, obecnie Wzgórze Miejskie. Nowa lokalizacja nie objęła całego wzgórza. Poza obrębem miasta pozostały tereny wokół kolegiaty oraz kościoła Św. Ducha, które zostały włączone w obręb miasta po 1349 roku. Dogodne położenie Sandomierza przy szlakach handlowych na Ruś i trakcie wodnym Wisły powodowało szybki rozwój miasta. Szczególnego znaczenia nabiera Sandomierz w okresie rozbicia dzielnicowego, a następnie po zjednoczeniu kraju jako stolica dużego województwa sandomierskiego. Miastem wojewódzkim pozostał Sandomierz, aż do czasów rozbiorów. Największy rozkwit miasta przypada na okres XIV-XV w. W okresie panowania Kazimierza Wielkiego miasto zostało otoczone ceglanymi murami oraz basztami wjazdowymi, z których do dzisiaj zachowała się Brama Opatowska. Do tego systemu obronnego włączony został, nowo wybudowany, zamek królewski. Powstały także w tym okresie: wspaniała gotycka kolegiata, na miejscu romańskiej zniszczonej przez Tatarów oraz kościoły: św. Piotra, św. Marii Magdaleny, św.Pawła i Św. Ducha wraz ze szpitalem. Nastąpiła rozbudowa otoczenia kolegiaty, powstały domy kanoników i misjonarzy . Rozwinęły się przedmieścia: Opatowskie, Zawichojskie, Krakowskie i Rybitwy. Rozwój gospodarczy miasta pozwalał zamożnym mieszczanom na budowanie wspaniałych kamienic wokół rynku. Liczni kupcy zaczynają drążyć podziemne składy i magazyny, które zachowały się do dziś w postaci lochów i są sporą atrakcją turystyczną. Wiek XVI to również okres p omyślnego rozwoju miasta jako centrum handlowego, bogatej rolniczej okolicy. Wisłą do miasta spławiano wiele produktów rolniczych i leśnych. Rozbudowuje się więc port wiślany, powstają liczne spichrze z których do dziś zachował się tylko jeden. W okresie odrodzenia miasto było silnym ośrodkiem kulturalnym. Działały tutaj wybitne postacie polskiego Renesansu, jak: kanonik kolegiaty sandomierskiej Marcin z Urzędowa - wybitny botanik, słynny lekarz, Stanisław Bartolon - fundator miejskich wodociągów oraz najsłynniejszy kompozytor tamtych czasów Mikołaj Gomółka. Całkowicie przebudowano zamek królewski. Rozbudowano ratusz oraz mury miejskie, szczególnie bramy, ozdabiając je pięknymi attykami. Ten pomyślny rozwój miasta został zahamowany przez liczne pożary w poł. XVII wieku, a zwłaszcza zniszczeniem miasta przez Szwedów w 1656 roku. Następne lata przyniosły spadek znaczenia miasta. Okres rozbiorów to ostateczny upadek, pogłębiony zniszczeniami wojen napoleońskich. Pierwsze lata po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, wobec wieloletniego zacofania gospodarczego nie przyniosły spodziewanej poprawy stanu miasta. Sytuacja uległa radykalnej poprawie dopiero w latach 30-tych. W ramach programu uprzemysłowienia terenów leżących w widłach Wisły i Sanu, otworzyły się przed Sandomierzem perspektywy rozwoju. Powstał projekt rozbudowy miasta jako głównego ośrodka Centralnego Okręgu Przemysłowego. Wybuch wojny przekreślił te szanse. Z zawieruchy wojennej miasto wyszło obronna ręką, a to dzięki dowódcy odcinka frontu płk. Wasylowi Skopence, który urzeczony piękna panoramą grodu , chcąc je uratować, zastosował manewr okrążający, zmuszając Niemców do panicznego opuszczenia miasta. Sandomierz został wyzwolony 16 sierpnia 1944 roku. Pułkownik Skopenko życzył sobie, aby po śmierci został pochowany w Sandomierzu i gdy zginął na przedpolach Wrocławia, zgodnie z jego wolą , został pochowany na tutejszym cmentarzu żołnierzy radzieckich. Po wojnie szansą stał się rozwój turystyki i uprzemysłowienie (?!). Zapadanie lochów i osunięcie się części skarpy w 1967 roku, grożące katastrofa zabytkowej części miasta, pociągnęło za sobą skomplikowane i kosztowne prace górnicze. W chwili obecnej skarpa i lochy są zabezpieczone, a odbudowa i renowacja cennych zabytków jest prawie na ukończeniu. SANDOMIERZ to piękne miasto, warte odwiedzenia./kl/
do góry

Wszystko ze śniegu
Zima... Trzeba poszperać w Internecie i zobaczyć co oni tam mają na ten temat ? Okazało się, że jest tego trochę. No, to mamy temat na czasie. W Polsce były już pierwsze, jesienne, obfite opady śniegu, jeszcze przed nadejściem kalendarzowej i astronomicznej zimy. Mamy już pierwsze doświadczenia w tym roku. Gapimy się na te płatki, lecące z nieba, trochę się cieszymy, a trochę przeklinamy (w duchu tylko, bo grzecznym ludziom nie wypada inaczej), gdy nawet 4 razy w ciągu dnia musimy odśnieżać swoje samochody. Czy ja napisałem "odśnieżać" ? To brzmi trochę jak "wyrzucać śnieg do kosza". I teraz proste pytanie, czy z pewnością wiemy wszystko o tej białej, zwykle mokrej substancji ? O tym "białym zdrajcy co w nocy spadł i cicho legł" ? Spróbujmy zdefiniować czym jest "śnieg" ?
Z encyklopedycznej definicji wynika, że jest to: rodzaj opadu atmosferycznego złożonego z kryształków lodowych (śnieżynek) o bardzo różnorodnych kształtach, związanych z warunkami powstania (głównie termiczno-wilgotnościowymi). Podstawową postacią kryształków jest sześcioramienna gwiazdka, na której w niskich temperaturach dochodzi do intensywnej sublimacji i powstania rozgałęzionych blaszek, gwiazdek o niezwykle urozmaiconych ornamentach.
W temperaturze powietrza wyższej od -5 st. C kryształki miękną i łatwo łączą się ze sobą w większe płatki. Śnieg powstaje zwykle w chmurach Altostratus, Nimbostratus i Cumulonimbus. Z chmur kłębiastych, deszczowych pada krótkotrwały śnieg przelotny, o wyraźnie zmiennym natężeniu, zwany śnieżycą. Zaś z chmur o budowie warstwowej pada jednostajny śnieg ciągły lub z przerwami.
Śnieg ziarnisty to opad złożony z bardzo małych (na ogół o średnicy poniżej 1mm) białych, nieprzeświecających ziarenek lodu. Ten rodzaj śniegu pada zwykle w niewielkich ilościach z niskich chmur warstwowych lub mgieł.
To jak to jest właściwie z tym tworzeniem się śniegu ?
Gdy temperatura w chmurze jest bliska punktu zamarzania lub niższa, a chmura jest przepełniona wilgocią, zaczynają formować się śnieżne kryształy. Formują się na cząstkach kurzu. Para wodna osiada na nich, a częściowo podtopione kryształki lodu lgną do siebie, tworząc śnieżne płatki.
Ludzie uczeni i bywali w śnieżnych okolicach twierdzą, że nie ma dwóch jednakowych płatków śniegu. Mimo to skłonni są klasyfikować wyróżniając 6 typów płatków: igiełki, słupki, blaszki, słupki pokryte blaszkami, dendryty i gwiazdki. Ostatnia forma najchętniej kojarzona jest ze śniegiem, ba jest ulubioną formą stosowaną w dekoracjach przez scenografów filmowych i telewizyjnych. Ta różnorodność kryształków związana jest z różną zawartością wilgoci w chmurach i
panującą w nich temperaturą podczas ich formowania. I dlatego, gdy jest jest duzy mróz z nieba padają drobne płatki, a gdy temperatura zbliża się do 0 st. C płatki śniegu są większe. A to, że każdy płatek jest inny nie jest niczym dziwnym. Przecież każdy z nich przebywa inną drogę nim spadnie na ziemię,
A teraz trochę takich prostych informacji:
Śnieg jest bardzo wszechstronnym materiałem. Czasami jest twardy, ale bywa bardzo delikatny. Temperatura ma wielki wpływ na własności śniegu. Kiedy temperatura rośnie ponad 0 stopni Celsjusza śnieg jest bardzo mokry i ciężki, ale za to jest lepki i łatwo zbija się w bryły.
Kiedy temperatura spada poniżej zera, śnieg staje się lekki, puszysty i delikatny. Gdy cała wilgoć w powietrzu zamarzła, wtedy śnieg jest niemal lżejszy od powietrza . Jest też bardzo suchy. To zwykle martwi dzieci, bowiem nie można z niego ulepić bałwana i rozpocząć walki na kule śnieżne. Świeżo spadły śnieg może szybko zmienić się w twardy i ciężki materiał, jeśli podniesie się temperatura. Kiedy spróbujemy sprasować taki śnieg, to stanie się doskonałym materiałem budowlanym i dzieci mogą stawiać z niego zamki i fortece. Ściskany śnieg można porównać z lodem. Ma doskonałe własności budowlane, jeśli jego gęstość wynosi ponad 400kg/m3 . Jest jednak słabszy niż lód. A teraz kilka eksperymentów opracowanych przez amerykańskich, kanadyjskich, fińskich i norweskich badaczy.
Eksperyment 1. Do przeprowadzenia tej próby z łapaniem i oglądaniem płatków śniegu, potrzebujemy:
- czarnej tkaniny welwetowej, lub czarnego kartonu;
- lupy powiększającej, np 3x lub 8x;
- opadów śniegu.
Płatki padającego śniegu bardzo szybko topnieją w zetknięciu z ogrzaną powierzchnią. Dlatego welwet lub czarny papier trzeba zamrozić. Najprościej w lodówce lub pozostawić (przed opadami) na zewnątrz budynku.
Czekamy na opady śniegu, wystawiamy welwet lub papier i zbieramy płatki. Kilka zawsze na nim osiądzie i nim stopnieją zdążymy je obejrzeć z pomocą lupy. Niektóre płatki będa połamane i niekompletne, ale po kilku próbach z pewnością uda się wyłapać piękne okazy. Jedyną niedogodnością jest to, że nie można ich zabrać ze sobą do domu.
Eksperyment 2. Utrwalanie płatków śniegu. Do tego eksperymentu potrzebujemy:
- kawałka szkła o dowolnych rozmiarach, byle bez ostrych krawędzi, które można stępić kostką z piaskowca;
- lakieru do włosów, koniecznie w aerosolu (spray), wykluczony pojemnik z pompką;
- i, jak zwykle, opadów śniegu.
Kawałek szkła i pojemnik lakieru do włosów trzeba schłodzić jak poprzednio, w zamrażalniku lodówki lub poza domem. Zimną taflę szkła pokrywamy cienką warstwą chłodnego lakieru do włosów (to trzeba potrenować), tworzy się błonka przeźroczystego tzw. filmu. Po wyjściu z budynku trzeba złapać kilka lub kilkanaście płatków śniegu i wrócić do ciepłego wnętrza. W temperaturze pokojowej czekamy aż śnieg stopnieje. Na warstwie lakieru pozostaną ślady płatków.
Fiński meteorolog Pirkko Saarikivi zamiast lakieru do włosów używał specyfiku Nobecutan (nazwa handlowa Astra Meditec, Szwecja) używanego w Skandynawii do pokrywania niewielkich skaleczeń. Być może znajdzie się coś podobnego w naszych aptekach.
Eksperyment 3. Podobno pokazany był w programie "Discovery On Ice" (pewnie kanał Discovery, odbierany w Polsce w telewizjach kablowych), emisja 21 lutego 1995 roku, zaprojektował go dr Daniel Hutt. Odnalazłem to w Internecie.
Strona o adresie: http://www. teelfamily.com/activities/snow/science.html
Potrzebne rekwizyty:
- płytki szklane, mikroskopowe;
- płynny plastic w aerozolu "Crystal Clear" lub podobny specyfik; szybkoschnący, zbliżony do werniksu, ale biały. Ten płyn po rozpyleniu i stwardnieniu tworzy cieniutki, przeźroczysty film;
- pudełko do przechowywania szklanych płytek na mrozie, do czasu zestalenia płynu.
Przebieg eksperymentu podobny jak w eksperymencie 2. Szkiełka mikroskopowe, pudełko i aerozol pozostawiamy w chłodziem, możliwie przez całą noc, aby wyrównać temperaturę naszych "przyrządów" do temperatury otoczenia.
Powierzchnię szkiełek należy spryskać aerozolem i na kilka sekund wystawić pod wiatr, by złapać kilka płatków śniegu. Po złapaniu płatków trzeba schować szkiełka do pudełka. Zapobiegnie to całkowitemu ich zasypaniu.
W pudełku trzeba trzymać szkiełka przez kilka godzin, aż do stwardnienia płynnego plastiku. Po wniesieniu pudełka do ciepłego pomieszczenia płatki śniegu stopnieją, ale na szkiełkach pozostaną ich trwałe odciski.
Teraz już można spokojnie badać odciski śnieżynek pod mikroskopem.
Szybko okaże sie, że upragnionych gwiazdek nie jest tak dużo, raczej przeważają inne formy.
Eksperyment 5. Śnieżny licznik. Do sporządzenia takiego licznika potrzebna jest tylko czysta, plastikowa butelka, z odciętą górą, gdzieś tak w połowie wysokości.
Flamastrem trzeba nanieść na boku butelki skalę w centymetrach i wystawić ją w miejscu gdzie spadają śnieżynki. Po godzinie, lub kilku będziemy wiedzieli ile spadło śniegu.
Eksperyment 6. Zamiana śniegu w wodę. Wykorzystujemy butelkę z poprzedniego eksperymentu. Po zanotowaniu poziomu śniegu wnosimy butelkę do ciepłego pomieszczenia i pozwalamy mu stopnieć. Okaże się, że wody w butelce będzie mniej niż było śniegu.
Eksperyment 7. Robimy własny lodowiec. Do takiej samej butelki jak poprzednio ładujemy trochę śniegu i przynosimy ją do wnętrza. Pozwalamy, by śnieg lekko podtopił się. Wynosimy butelkę na zewnątrz i dodajemy do niej śniegu. I znowu wnosimy do wnętrza. Po kilkakrotnym powtórzeniu takiej operacji w ciągu całej zimy otrzymamy przekładaniec z lodu i śniegu, zupełnie taki sam jaki występuje w naturalnym lodowcu.
Eksperyment 8 - Jak z boraksu stworzyć płatek śniegu ?
Do eksperymentu będziesz potrzebować:
kawałka sznurka,
słoja  z szerokim otworem,
białych wyciorów do czyszczenia fajki,
niebieskiej farbki do prania (ultramarynę) lub niebieskiego barwnika do żywności ,
wrzącej wody,
boraksu (jest dostępny w sklepach gospodarstwa domowego, chemicznych, aptekach),
łyżki stołowej,
ołówka lub kawałka listewki.
Instrukcja:
Jeśli potrafisz chociaż zagotować wodę, to już masz wprawę potrzebną do przeprowadzenia tego doświadczenia i możesz stworzyć płatki śniegu, które będą trwałe i będą skrzyły się jak prawdziwe. Potnij biały wycior do fajki na 3 równe odcinki. Skrzyżuj je tak, by przypominały gwiazdkę. Skręć lub zwiąż je pośrodku. Jeśli robiłeś kiedyś sześciokątny latawiec z listewek, to wiesz jak zrobić taki szkielet. Przymocuj kawałek sznurka do końca jednego z wyciorów, a drugi do ołówka lub listewki. Długość sznurka musisz tak dobrać, by szkielet gwiazdki wisiał w środku słoja, nie dotykając dna, a ołówek oparty był o krawędź słoja. Wyciągnij tę konstrukcję. Napełniaj powoli słój zagotowaną wodą. Dosypuj łyżką (mieszając) boraks do wody. Użyj 3 łyżki stołowe boraksu na filiżankę wody. Mieszaj boraks dopóki się nie rozpuści. Nie przejmuj się osadem na dnie słoja. Jeżeli chcesz możesz dodać małą porcję niebieskiego barwnika, który nadać płatkowi śniegu niebieskawą barwę . Wstaw teraz szkielet do słoja, dbając by wisiała swobodnie, a ołówek opierał się o krawędź słoja. Musisz poczekać przynajmniej 12 godzin aż płatek śniegu pokryje się błyszczącymi kryształkami. Powieś go w oknie , a będzie skrzył się w słońcu lub użyj jako ozdoby na choinkę.
Sam sprawdziłem jak można "poeksperymentować" ze śniegiem. W dniu 9 grudnia 1998 roku sypało w Warszawie dużymi płatkami. Temperatura oscylowała w granicach -2 do -3 st. Celsjusza. W powietrzu odczuwało się niewielkie podmuchy wiatru. Próbowałem zmierzyć szybkość opadania płatków śniegu, a padały na płaską powierzchnię pod kątem 60-75 stopni (to przez ten wiatr). Najpierw wyznaczyłem sobie na budynku punkt górny i punkt dolny (powierzchnię trawnika pokrytego śniegiem), oddalone od siebie w pionie o 2 metry. Stanąłem w odległości około 10 metrów od ściany. Na jej szarym tle dobrze były widoczne płatki. Użyłem stopera w zegarku elektronicznym. Startowałem stoper, gdy zaobserwowałem, że spadający płatek przecina punkt górny, wyłączałem stoper gdy padał w punkcie dolnym. To była prymitywna metoda pomiaru. Z grubsza biorąc płatki przebywały pionową odległość 2 metrów (leciały pod kątem 60-75 stopni) w czasie 1,25 do 1,45 sek. Wykonałem tylko kilkanaście pomiarów. Po ich uśrednieniu okazało się, że tego dnia płatki śniegu opadały z prędkością około 0,675 m/sek czyli 40,5 m/min albo 2, 43 km/godz. Niezmiernie powoli opadały, wręcz majestatycznie. Nie bardzo wierzę w te swoje amatorskie pomiary i dlatego powtórzę je przy najbliższej okazji. Wszak w naszym wieku prędkość 2 km/godz. to jest NIC. Przy okazji zauważyłem, na umieszczonej poziomo rękawiczce, że takie duże płatki po uderzeniu w płaską powierzchnię rozpadają się na 2 lub 3 części. Ich struktura była widoczna gołym okiem, to były chyba słupki z przyklejonymi blaszkami, ale nie dałbym za to głowy.
Jeśli będzie więcej opadów śniegu, to będzie też więcej takich tekstów, ale to nie jest pewne. Tytuł tego artykułu nie jest specjalnie zgodny z treścią. Już wiem, że o tej białej substancji można opowiadać jeszcze wiele, wiele razy. Spodziewam się wrócić do tematu, gdy zima znowu "da nam popalić" w tym ciekawym 1998 roku.
Amatorom zamków proponują prostą robotę: Zbuduj śnieżny zamek
do góry

Zatoka Pucka
Pucka Zatoka to morski akwen wodny na południu Bałtyku, u północno-wschodnich wybrzeży Polski, część Zatoki Gdańskiej. Od pełnego morza (od północy) oddziela ją Mierzeja Helska, a od strony Zatoki Gdańskiej (czyli od wschodu) jest odcięta umowną linią, łączącą miasto Hel z Przylądkiem Orłowskim. Dzieli się na 2 części: wewnętrzną, zwaną Zalewem Puckim, Małą Zatoką Pucką, czy, jak nazywają ją Kaszubi: "Małym Wikiem" czy "Małym Morzem", położoną w zachodniej części Zatoki i część zewnętrzną (wschodnią). Wody te odziela podwodnym wałem piaszczystym Rybitwia Mielizna (inaczej Ryf Mew), ciągnąca się od Cypla Rewskiego do miejscowości Kuźnica na Półwyspie Helskim. Powierzchnia Zatoki wynosi 115 km2, maksymalna głębokość 9 metrów, w części wewnętrznej i 54 metry po stronie zewnętrznej, za Rybitwią Mielizną . Bardzo niewielkie zasolenie (0,0050), spowodowane jest dużym dopływem wód rzecznych (Płutnica, Reda), małym parowaniem i słabą wymianą wód z oceanem poprzez cieśniny duńskie. W Zatoce Puckiej występują podmorskie łąki porośnięte tasiemnicą. Akwen ten należy do Nadmorskiego Parku Krajobrazowego.
W Zatoce Puckiej prowadzono badania podwodne już od 1936 roku. Pionierem, który zanurzył się w jej wodach, w hełmie nurkowym (opracowanym przez siebie) był prof.. Roman Wojtusiak z Uniwersytetu Jagiellońskiego. To były pierwsze podwodne badania przyrodnicze w tym rejonie, opisane i opracowane. Prof. Wojtusiak korzystał z pomocy prof. Siedleckiego, a także prof. Demela. Wyniki swoich obserwacji opublikował w 1938 roku i przedstawił pierwsze podwodne zdjęcia dna Zatoki.
Nasz słynny geograf, Eugeniusz Romer (1871-1954) zaliczył w 1949 roku Zatokę Pucką do klimatu bałtyckiego, a w zasadzie do klimatu z regionu rozewsko-helskiego, inaczej wschodnio-kaszubskiego. Zatoka wcina się głęboko w ląd i dlatego ma klimat kształtujący się pod jego wpływem. Zauważyć to można w części przybrzeżnej, gdzie wody są płytkie. Na klimat Zatoki Puckiej wpływają też w znacznej mierze wody Zatoki Gdańskiej, a dalej morza Bałtyckiego. Badania nad klimatem tego akwenu trwają.
(Żródło: "Zatoka Pucka" - praca zbiorowa pod redakcją Zbigniewa Korzeniewskiego; Instytut Oceanografii UG i Fundacja Rozwoju Uniwersytetu Gdańskiego; wydanie 1; Gdańsk 1993 r.)
Jeśli dotrzemy do innych, bogatszych materiałów (?), to przedstawimy je w naszym wydawnictwie. Teraz tylko sygnalizujemy temat i wrócimy do niego niebawem. Jeśli Czytelniku posiadasz na ten temat informacje to pisz do nas pod adresem poczty elektronicznej podanej w nagłówku. /tp/
do góry

Delfin u wybrzeży Helu
Dr Krzysztof Skóra ze Stacji Morskiej w Helu, w dniach 28-29 listopada 1998 miał nieoczekiwane zajęcie. Przesłał do nas pocztą elektroniczną taki list:
"biegam" teraz za delfinem (zbieram informacje od rybaków). Pojawił się wczoraj (27.11.1998) na zatoce.
Chodzi oczywiście o Zatokę Gdańską.
W dniu 9.12.1998 wysłałem na Hel list: "Panie Doktorze, jakim rezultatem skończyło się poszukiwanie delfina ? Jaki to był delfin ?"
I jeszcze tego samego dnia zobaczyłem w "Teleexpresie" zmarzniętego Doktora i w tle, leżącego na śniegu delfina, z takim mniej więcej komentarzem: to był delfin pręgoboki, nie wiadomo dlaczego znalazł się w wodach Bałtyku. Zwykle zamieszkuje subtropikalne rejony Pacyfiku, do nas wpłynął przez cieśniny duńskie. Zginął w sieciach rybackich. Jego wiek oceniono na 7 lat, miał 193 cm długości i ważył 75 kg. /tp/
do góry

Spektrum - Największe muszle na świecie
Mawia się, że Kosmos najbliższy Ziemi jest lepiej poznany niż głębiny mórz i oceanów. Płytkie wody raf koralowych oceanu Indyjskiego i Pacyfiku są podobno często penetrowane przez płetwonurków. Oprócz bajecznie kolorowych ryb spotykają tu liczne odmiany małży. Właśnie w tych wodach spotyka się olbrzymie małże, które mają największe na świecie muszle. TRIDACNA GIGAS , po polsku zwana "Przydacznią". Tak ciężka, że do wyciągnięcia jej z wody trzeba użyć maszyny z kołowrotem, zamontowanej na łodzi. Do brzegu transportuje się te gigantyczne małże po jednej sztuce. Dziób łodzi otwiera się jak w barce desantowej. Przydacznię wyciąga na brzeg kilku ludzi. Transport przez plażę wymaga użycia traktora z dŸwigiem. Nic dziwnego największe małże osiągają wagę do 300 kg.  Muszlę mają masywną, trójkątną, silnie użebrowaną. Z oceanu przeprowadzane są do basenów, bowiem Australijczycy wpadli na pomysł, by założyć sztuczną hodowlę Przydaczni. A jest co hodować, bowiem średnica muszli osiąga nawet 1,5 metra. Małże to gromada wyłącznie wodnych mięczaków. Dwuboczne i symetryczne, mają ciało otoczone dwufałdowym płaszczem. Z niego powstaje twarda powierzchnia, składająca się z dwóch klepek. I to jest właśnie muszla. W swym rozwoju przechodzą przez stadium larwalne. To jest właśnie szansa dla hodowców. Pobierają z wnętrza małe larwy, które przenoszone są do innych basenów. Trzeba bardzo uważać bowiem gwałtownie zatrzaśnięta muszla może zmiażdżyć rękę. Szczególy hodowli okryte są tajemnicą. W każdym razie z maleńkich muszelek wyrastają gigantyczne małże, których mięso jest chętnie kupowane przez Japończyków. Ileż takich potworów kryją jeszcze oceany ? Dowiemy się jeśli rozpoczniemy ich eksplorację równie intensywnie jak poznajemy przestrzenie Kosmosu. /tp/
do góry

Efekty specjalne w filmie amatorskim
Nadchodzą listy od Czytelników, którzy chcieliby przedstawić swoje prace. Oto jeden z listów: "Serdecznie zapraszam do odwiedzenia mojej strony. Jest to jak na razie jedyna w Polsce strona, poświęcona tworzeniu amtorskich efektów specjalnych w filmie, amatorskim zresztą.
Strona nie zawiera ramek, javy itp. elementów. Zapraszam do http://www.efix.wokiss.wlkp.pl Maciej Lewandowski". I dalej już cytat z tekstu na stronie powitalnej:
"Nowości na stronie - Moja fabryka snów.
Witam serdecznie na mojej stronie poświęconej tworzeniu efektów specjalnych w filmie amatorskim. Nie znajdziesz tu najnowszych osiągnięć z tej dziedziny, ale za to postaram się przedstawić znane mi triki, możliwe do uzyskania w warunkach domowych. Koszt wykonania najdroższego z nich nie powinien w najgorszym przypadku przekroczyć 1000 zł (nowych oczywiście...).  Co znajdziesz na mojej stronie ? Na początek proponuję, być zapoznał się z krótką historią efektów specjalnych w filmie.
  Od czasu do czasu sprawdź też co nowego na stronie.
Zobacz także, co może się przydać podczas pracy z filmem amatorskim i tworzeniem efektów. Oczywiście są też opisy samych efektów. Jeśli akurat miałem pod ręką zdjęcia, to dany efekt jest ilustrowany przykładami, strony mogą więc ładować się trochę dłużej. Będę jednak się starał, by żadna strona nie miała więcej niż 100 kB, łącznie z grafiką.
Jest również dział, w którym będę zamieszczał różne adresy, przydatne potencjalnym następcom Johna Dykstry. Będą to adresy stron www, ale nie tylko. Gdy juz wszytko przeczytasz, to możesz się dowiedzieć czegoś o mnie. Możesz też do mnie napisać - co Ci się podoba na tej stronie, co nie, o czym chciałbyś przeczytać".
Myślę, że warto tu zajrzeć. Może rady te przydadzą się Wam już całkiem niedługo, gdy tylko stanieją kamery ? /tp/
do góry

Dowcipy
Telewizja Dropsat
W telewizji "Dropsat" dyrekcja postanowiła wspomóc wymyślających hasła do TELEAUDIO i kupiła im komputer. Oto co wygenerował:
* Podaj imię Adama Mickiewicza.
* Podaj imię tytułowego bohatera serialu "Kariera Nikodema Dyzmy":
a) Michał
b) Spielberg
c) Nikodem
* Jaki to ptak ? Po wodzie pływa, kaczka się nazywa...
* Po obejrzeniu i wysłuchaniu naszej opowieści odpowiedz na pytanie z ostatniego wiersza...
"To było tak, bociana kopał szpak.
Potem była zmiana i szpak kopał bociana.
Były jeszcze dwie zmiany...
I kto był więcej kopany ?"
W dniu 9 grudnia 1998 Dropsat nadawał swoje "Informacje". Panenka (korekta nie poprawiać) na próżno opowiadała o kolejnych tematach, magnetowidy nie wystartowały z obrazkami. Na wszelki wypadek wrzucili reklamy, bez komunikatu o błędach. Czekamy na kolejny program red.red. Markiewicza (Marka z imienia) i M. Iłowieckiego, którzy bez pardonu będą wytykać wszelkie telewizyjne błędy. Z ich programu zawsze rozumiem tylko jedno "Dropsat, Dropsat uber alles". I jeszcze tylko ostatni komunikat: Właśnie, dzięki naszym niepowtarzalnym błędom, zdobyliśmy przewagę nad takimi stacjami jak: Ble, Ble TV; Aster International; Polish Vision Digital; Polish Ketchup Television (chyba PTK), i wiele, wiele innych. To pozwoliło nam rewelacyjnie obniżyć wpływy z reklam o ca 77,96 %
Reklama
*Najmilsza chwila poranka ? Gdy e-mail'uje koleżanka.
*Dziń dybry... Słuchawa,... byńdzie zabawa...
Nasz komputer zapewni Ci głupią zabawę bez ograniczeń. Nie rozłączaj się !
(Uwaga ! Opłata 3,70 zł za 1 min. połączenia). Była podobna reklama w TV !
Giełda
*Zamienię:
- komputery na bajery;
-twarde dyski na łyk whisky;
-stacja floppy za 2 chłopy;
-klawiaturę na tiurniurę;
-joystick'a na magika.
Odwalcie się od tych biednych blondynek...
*Dlaczego blondynka leje wodę do komputera ? Będzie surfować w Internecie!
*Jak blondynka wchodzi do Internetu ? Najgłębiej jak może, tylko jej nogi z monitora wystają !
*Czego szuka blondynka, siadając przed monitorem. Szuka pilota.
*O co spyta blondynka po zakończeniu pracy przy komputerze ? Którym KLAWISZEM się TO wyłącza ?
*Dlaczego blondynki nie cierpią komputerów ? ... Bo zamiast stanąć, wieszają się.
*Po czym poznajemy, że blondynka korzystała z komputera ?
Na monitorze litery zamazane są białym korektorem, przy myszce leży kawałek sera, na joystick'u pozostały ślady szminki, a na klawiaturze krem z ciastek.
*A po czym poznać, że po niej pracowała druga blondynka ? Na plamkach korektora pojawiły się literki naniesione długopisem !
*Czym różni się blondynka w spódnicy od blondynki w spodniach ?
...Czasem dostępu...
*Czym różni się blondynka w spódnicy od blondynki w spodniach ? ...ścieżką dojścia, chłe, chłe,chłe... dla niedomyślnych głupawe wyjaśnienie:
C:\kobitki\spódnica\blondynka lub C:\kobitki\spodnie\blondynka
do góry

Turystyka - Ziemia Kielecka
Dzisiaj odwiedzimy Ziemię Kielecką i Góry Świętokrzyskie. Naszą wędrówkę rozpoczniemy w Nowej Słupi. Jest to ciekawa miejscowość turystyczna. Od I-V wieku naszej ery związana z ośrodkiem hutnictwa żelaza . Lokowana jako miasto ok. 1350 roku. Jej rozwój związany był z pielgrzymkami na Św. Krzyż. Do najciekawszych zabytków należą : późnorenesansowy kościół z 1678 r., w którym znajduje się ołtarz główny z czarnego marmuru, datowany na XVIII wiek. W bramie cmentarnej kuta krata z przełomu XVI-XVII wieku. Godne obejrzenia są zbiory muzealne ks.ppłk. W. Ślusarczyka, obejmujące m.inn. militaria , jak również barokowy budynek dawnej szkoły benedyktyńskiej. Ciekawostką Nowej Słupi są rokrocznie organizowane "Dymarki Świętokrzyskie", na które to pokazy ściągają ludzie z całego kraju. Przed wejściem na teren Świętokrzyskiego Parku Narodowego, musimy przywitać się z pielgrzymem, Św. Emerykiem, strzegącym bramy rezerwatu. Z pątnikiem tym związane są legendy, jedna z nich głosi, że każdego roku Św. Emeryk zbliża się o ziarnko piasku do Św. Krzyża, kiedy dotrze na górę nastąpi koniec świata. Drogi ubywa mu powoli, więc "pożyjemy, zobaczymy". Wchodzimy do parku narodowego. Droga wiedzie stromo pod górę. Wspaniała atmosfera, świerze powietrze, śpiew ptaków nadają naszej wędrówce niepowtarzalny klimat. Po około 15-stu minutach marszu, docieramy na Św. Krzyż. W czasie odpoczynku warto zapoznać się z historią Gór Świętokrzyskich. Stanowią one najwyższą część Wyżyny Kielecko-Sandomierskiej. Są to najstarsze góry Polski, wypiętrzone podczas kaledońskich i hercyńskich ruchów górotwórczych. Góry Świętokrzyskie są pokryte w znacznej mierze utworami czwartorzędu m.in. lessami, glinami i piaskami. Krajobraz gór charakteryzuje się długimi, równoległymi pasmami, o wyrównanej, lekko falistej linii grzbietowej. Najwyższym pasmem jest Pasmo Świętokrzyskie, zwane Łysogórami, o długości około 15-tu kilometrów, z dwoma szczytami w postaci Łysicy (612 m.n.p.m.) i Łyśca, zwanego Łysą Górą (595 m.n.p.m). Na Łyścu wznosi się klasztor, zwany Św. Krzyżem, od którego wzięły nazwę całe góry. Łysogóry mają strome stoki, zalesione grzbiety. Występują tu charakterystyczne gołoborza, produkt wietrzenia kwarcytów. Krajobraz roztaczający się z punktu widokowego, usytuowanego na gołoborzu, jest wspaniały. Posiadacze lornetek mogą nacieszyć oczy urokami Ziemi Świętokrzyskiej. Jeśli mamy "tupet" lub siłę przekonywania, to możemy dostać się na taras widokowy przekaźnika telewizyjnego. Widok stamtąd, to już "poezja". Drzewostan gór to buki, cisy, świerki, jawory i tak pięknie opisywane przez Żeromskiego jodły. Pokrzepieni na duchu urokami przyrody wyruszamy w dalszą wędrówkę do Szklanej Huty i dalej do Cedzyny. Zalew na rzece Lubrzance daje możliwość odpoczynku po długiej i męczącej wędrówce.
Daleka droga przed nami, więc musimy ruszać. Szlakiem czerwonym schodzimy w dół, do prowadzącej doliną drogi, w kierunku Św. Katarzyny. Na otwartym terenie odsłaniają się przepiękne widoki na Dolinę Wilkowską. Na jej zboczach i dnie rozciągają się barwne dywany łąk, poprzetykane zagajnikami drzew. Uwagę przyciąga czerwony dach szkoły- pomnika Stefana Żeromskiego w Mąchocicach, poniżej lśni tafla stawu w Ciekotach, gdzie pisarz spędził młode lata. W oddali widać zalesiony masyw Łysicy, a z lewej na zalesionych stokach Pasma Klonowskiego, potężne czasze anten Naziemnego Centrum Satelitarnego w Psarach. Docieramy do Ciekot, miejscowości nierozerwalnie związanej z twórczością Stefana Żeromskiego. Miejscowość ta, pod różnymi nazwami, przewija się w wielu utworach pisarza. Naszym następnym etapem jest Św. Katarzyna. Mijamy klasztor i szlakiem czerwonym, obok źródełka i kapliczki św. Franciszka, maszerujemy w kierunku Łysicy. Droga wiedzie lasem, nie jest więc męcząca. Po pół godzinnym spacerze docieramy na szczyt , uwieńczony dużym drewnianym krzyżem. Odpoczynek na ławach z potężnych pni daje czas na obejrzenie gołoborza oraz widoków roztaczających się na okolicę. Łysica zasłynęła z sabatów czarownic, romantyczni wędrowcy czasami słyszą jeszcze świst przelatujących na miotłach kobiet. Wędrując dalej , po długim marszu, wracamy na Św. Krzyż i kamienistym szlakiem w dół docieramy do początku naszej wyprawy, Nowej Słupi. Wyprawa to bardzo długa i wymagająca dużego wysiłku, ale myślę, że warta była zachodu. Mam nadzieję, że piękno Gór Świętokrzyskich u wielu na zawsze pozostanie w pamięci. /kl/
do góry

Prosto z Internetu
Wędrując po internecie staram się wyszukiwać strony mogące przydać się w przyszłości, dodaję je do ulubionych i potem, w wolnych chwilach wracam na ich łamy. Strony dające wiedzę lub możliwość jej pogłębienia, wybawiające z kłopotów, dające konkretne informacje i po prostu - sprawiające przyjemność są celem moich poszukiwań. Przekleństwem każdego posiadacza komputera jest wirus. Widmo "zarażenia" naszego PC-ta niejednemu spędza sen z powiek. Można ustrzec się przed taką możliwością stosując programy antywirusowe. Jest ich wiele !!! Który wybrać ? Nie wiem , ale chciałbym polecić stronę http://avp.gold.pl ,na której znajdują się programy umożliwiające walkę z "mikrobami". Na tej stronie znaleźć można sporo wiadomości na temat wirusów.
Młodszym internautom polecam strony: http://fizyka.cavern.com.pl oraz http://chemia.panoramix.net.pl są to serwisy pomocne dla uczniów i ułatwiające życie.
Do niejednego licealisty ( i nie tylko) pomocną dłoń ze swojej strony http://www.sciaga.pl wyciągnie Piotr Krzaczkowski. Strona ta, to nie tylko gotowe prace nadsyłane przez młodych ludzi z całego kraju, ale również możliwość uzyskania pomocy w wielu przedmiotach. Proponuję także , odwiedzenie strony http://www.put.poznan.pl/ biblioteki Politechniki Poznańskiej. Nie trzeba jej reklamować, na pewno się przyda.
Ostatnia propozycja, to coś dla "ducha". Wizyta na stronie http://friko2.onet.pl/wa/mironek/mironek.htm to przyjemność dla ludzi ,,kochających piękno". Obejrzenie zdjęć znajdujących się pod tym adresem to prawdziwa uczta. Dobrze jest wiedzieć, że są ludzie potrafiący "patrzeć" i zapisywać urodę naszego kraju. /kl/
do góry

Gumisie v3.0
W dniu 1 grudnia 1998 internauci mieli protestować przeciwko TP S.A. i nie łączyć się z siecią przez numer dostępowy 022122. Protest powiódł się tak na 10%, jak ocenili to organizatorzy.
Natomiast na stronę "tepsy" udany atak wykonali Gumisie. Zmienili stronę powitalną i przez kilkadziesiąt minut można było przeczytać tam poniżej przytoczony tekst, bez polskich liter, redakcyjnych skrótów i poprawek, co odnotowujemy jako wydarzenie, które przeszło już do historii polskiej odnogi Internetu:
"Witamy ponownie wszystkich goracych wielbicieli i zagorzalych przeciwnikow.W imieniu polskiej sceny hackerskiej i phreakerskiej postanowilismy tradycjnie przylaczyc sie do protestu w ramach walki z monopolem.
Tym razem odwiedzamy przewrotnie nie NASK a TPSA,ktora coraz radosniej i odwazniej poczyna sobie w ksztaltowaniu obrazu polskiego internetu. Nie zapominamy jednak o NASK'u i przedstawiamy list, ktorego ostatnio im oszczedzilismy, a ktory mial sprostowac stanowisko NASK'u w sprawie wlamania z dnia 25/26 pazdziernika 1997. Mimo iz informacje w nim zawarte sa czesciowo nieaktualne, a moze wlasnie dlatego, postanowilismy go opublikowac. Mamy nadzieje ze jest interesujacy i duzo wyjasnia.
Chcielismy szczerze pogratulowac wspolpracy nawiazanej miedzy CERT NASK i TPSA, majacej usprawnic sciganie "profesjonalnych" hackerow z modemow. Brawo !!! Przykro nam troche, ze ta wspolpraca realizowana jest tak zalosnie, choc i tak lepiej niz routing NASK - TPSA. Formularze na stronie TPNET sa ostatnio popularna metoda robienia dowcipow znajomym. Dlaczego nie mieliby dostac upomnienia z TPSA, zawsze jest sie czym pochwalic.Przy okazji pozdrowienia dla specjalnej grupy w KG Policji do walki z hackerstwem, ktora podobno zna wszystkich hackerow i sa to mili i sympatyczni chlopcy.
Gratulacje dla TPNET'u naleza sie jeszcze za kilka osiagniec:
-niesamowity "dynamiczny" routing (w obrebie tego samego miasta mozna poruszac sie co jakis czas nawet przez USA,Szwecje i Rosje, dochodzac do dwudziestukilku hopow);
-przestrzeganie CIR'a na laczach POLPAK-T sprzedawanego w ilosci kilkakrotnie przekraczajacej przepustowosc lacza.;
-skonfigurowanie modemow dostepowych 0202122, tak by klient za kazde niezrealizowane polaczenie zaplacil choc jeden impuls;
-"promocyjne" znizki za posiadanie wlasnych modemow i lini (placac za nie dziesiec razy wiecej niz wynosi abonament, mozemy liczyc na zmniejszenie abonamentu o 5%)
Designed by Toudi & Księciunio - (C) 1998"
Tekst ten dostałem od miłego korespondenta, ale wspomnianego listu nie było w przesyłce. /tp/
do góry

W następnym wydaniu...
Kolejnego wydania należy spodziewać się około 30 grudnia. Przewidujemy, że ukażą się następujące artykuły:
Spektrum, z pewnością wygrzebię duży tekst ze swoich zasobów archiwalnych.
Prosto z Internetu, nowe strony, po których wędrowałem.
Ukryte porady w Windows 95, rzadko czytane, a oferowane przez producenta.br> ... i jeszcze przynajmniej kilka artykułów.
do góry

Nareszcie jesteś już na końcu wydania elektronicznej gazetki. Jak zwykle dziękujemy za cierpliwość. Autorzy - Tomasz Pyć, Krzysztof Lipko i Karol Sobolewski dziękują Wam za uwagę. Plik tekstowy ma objętość 49 097 bajtów, rysunek tytułowy 9 899 bajtów.
do góry

Archiwalia:http://www.tvp.com.pl/telekomputer/ lub http://www.tk.pl/archiwum.htm