Redaktor Naczelny Tomasz Pyć Sekretarz Redakcji Karol Sobolewski Poszukiwani współpracownicy. |
![]() Przegląd Medialny Nr 1/98 |
|||
Copyright by Tomasz Pyć |
Nr 1(1) | rok wyd. I | 1 maja 1998 | Bezpłatne |
SPIS TREŚCI 1. Od Redakcji 2. Przekaz TV 3. Historia 4. Czasy 5. Opinie |
Od Redakcji: Niezbędne wyjaśnienie: obrazek "telekomp.gif" jest integralną częścią winiety w tej gazecie. Otrzymacie go Państwo tylko 1 raz. Proszę przechowywać go w katalogu, gdzie gromadzić będziecie kolejne wydania elektronicznej gazety "Przegląd Medialny". NASK ostatnio zarejestrował nam nowy adres. Teraz strony TELEKOMPUTERA znajdziecie pod: http://www.tk.pl Nadal utrzymujemy stronę na serwerze PAGI http://www.pagi.pl/telekomputer.htm Prawdopodobnie tylko do końca czerwca 1998 roku. Po trzech wydaniach Przeglądu medialnego na papierze (kto z nami korespondował ten zna wydawnictwo), przechodzimy na wersję elektroniczną i do tego jeszcze sieciową. Spowodowane jest to kurczącym się czasem antenowym dla audycji edukacyjnych w telewizji. Tematy tłoczą się i wymagają pilnego podjęcia. Emisyjna doba w telewizji ma tylko 24 godziny, tak jak w życiu. Dla wszystkich czasu nie wystarczy. To my w takim razie, sprytne misie, przechodzimy na inny nośnik, jak mawiają fachowcy. Są jeszcze inne powody, dla których warto podjąć taką akcję. Nie wszystkie tematy nadają się do telewizji, niektórych tematów wręcz telewizja nie chce, nie wszystko można zmieścić w 15 minutowej audycji telewizyjnej, teksty pisane dla lektora nadają się do opublikowania w tej formie, ponadto stajemy się niezależni i samodzielni. A poza wszystkim dlaczego zmuszać Was do biegu do telewizora o narzuconej (nie zawsze sensownie) porze. Jeśli nie można wszystkiego wyrazić w telewizji, to można wymyślić coś, co na własny użytek nazwaliśmy "działaniami okołoprogramowymi". Do tych stron możecie sięgać kiedy tylko chcecie. I najważniejszy powód - każda audycja w telewizji powinna mieć własną stronę WWW i własną gazetą elektroniczną. ZAWSZE DO PRZODU ! W tym wydaniu niektórzy znajdą niewielkie powtórki z "papierowych wydań", ale już niedługo obiecujemy same nowości. Planujemy zainteresować się takimi tematami... - Kiedyś Piotr Kurek, znany Wam z audycji TELEKOMPUTER, opowiadał nam w tajemnicy, że wie jak można podsłuchiwać komputery, może zdradzi tajemnicę ? - Sami brnęliśmy przez rafy Internetu i kosztowało nas to dużo zdrowia, mimo instrukcji od Administratora systemu. Teraz sami spróbujemy opracować nową instrukcję "Internet krok po kroku". Zresztą w audycji telewizyjnej już zaczęliśmy ten temat. - Lubimy zbierać ciekawe adresy w Internecie i często do nich wracać, jeśli strony są aktualizowane. Podzielimy się doświadczeniami. - Dostajemy do prezentacji nowe wydawnictwa multimedialne, podzielimy się z Wami naszymi sądami na ich temat i pokażemy przynajmniej rysunki. Warto wiedzieć na co wydaje się pieniądze. - Marzy nam się zrobienie wreszcie kasety poświęconej podstawowym problemom z informatyki, z którymi samotnie borykacie się w domu, może warto najpierw przetestować tematykę właśnie tu ? Historia Audycja telewizyjna TELEKOMPUTER wywodzi się ze starszej audycji TELE - RADIO - KOMPUTER, zorganizowanej we wrześniu 1989 r. przez 3 osoby, można powiedzieć 3 pomysłodawców: Tomasza Jordana (zmarł w marcu 1998 r.), Tomasza Pycia i Jędrzeja Wróblewskiego (w porządku alfabetycznym). Pierwsze programy składały się z 30 min. audycji telewizyjnej, emitowanej w programie 1 TVP około godz. 16.00. Natomiast tego samego dnia o godz. 18.00 w programie 1 PR uzupełnialiśmy tematykę w godzinnej audycji radiowej. Niestety, po 12 miesiącach emisji, czyli w 1990 roku, na antenie TVP pozostała tylko audycja telewizyjna, natomiast Tomasz Jordan powrócił do swego dawnego programu RADIOKOMPUTER. Jędrzej Wróblewski zrezygnował ze współpracy (przyczyny nieznane). W TVP TELEKOMPUTER przechodził zmienne losy i był emitowany w różnych godzinach, ale zawsze w programie 1. Zaczynaliśmy od prezentowania gier komputerowych. Pracowaliśmy z komputerem Amiga 2000. Bylimy prekursorami takich działań w polskiej telewizji, bowiem obrazki z gier nagrywaliśmy na magnetowid poprzez genlock. Nie kamerą z ekranu, ale "po kablu". Dlatego też Telekomputer, najstarsza audycja o informatyce i komputerach w polskiej telewizji, może chwalić się swymi eksperymentami i pierwszeństwem. Wszelkie naśladownictwo pozostanie tylko naśladownictwem. Udało się utrzymać tytuł na antenie, ale nie można było ustalić niezmiennej godziny emisji. Losy audycji nie są zależne od autora i współpracowników.Teraz będziemy próbowali ekspansji w innych mediach, wydając tę gazetę elektroniczną w sieci. To nowa próba i nowe eksperymenty, zobaczymy jak to wyjdzie... Wydaje się, że nie tylko telewizja publiczna, ale nawet telewizje komercyjne nie mają "siły przebicia" i pieniędzy, by realizować audycje o tematyce informatycznej. Według prostej i pobieżnej oceny tematyka informatyczna nie jest prezentowana w polskich mediach elektronicznych w wystarczającej ilości, tzn. ilość audycji i czas ich trwania nie odpowiadają "wadze" problemu. Czasy... Stawiam dolary przeciwko orzechom (żartem oczywiście), że mało kto pamięta jak komputery trafiły do Polskiej Telewizji. Zaczyna się bajka, która ma dużo wspólnego z rzeczywistością. Otóż było to tak.... W programie "SONDA", założonym przez Andrzeja Kurka w 1977 r. ,prezentowaliśmy amerykańskie i japońskie filmy dotyczące tzw. "elektronicznej techniki cyfrowej". W tych czasach obowiązywało takie nazewnictwo. Nawiasem mówiąc, tępiono w Telewizji słowo "komputer" (szczególnie "computer") i w tekstach dla lektora musieliśmy pisać: "elektroniczna maszyna cyfrowa - E M C" lub "mózg elektronowy". Fajne, ale kompletne bzdury... Prezentowaliśmy cudze filmy, wyciągane z filmoteki ambasady amerykańskiej, aż pewnego razu w 1983 r. Telewizja wysłała Andrzeja Kurka na jakiś dziwny kurs językowy czy festiwal filmów popularnonaukowych do Wielkiej Brytanii. A były to czasy, gdy furorę robił tam niejaki Clive Sinclair ze swoją maszynką SPECTRUM. A.K. oszczędzał ile mógł na dietach i pewnego dnia pojawił się w redakcji z plastikową torbą, w której tkwił "prawdziwy" komputer SPECTRUM. Jejku, co to się działo... Mieliśmy w łapach czysty produkt kapitalistyczny. W przerwach produkcji "SONDY" testowaliśmy różne programy i graliśmy w gry. Gier było niewiele, użytecznych programów jeszcze mniej. Najważniejsze, że od tego czasu ruszyło. W TVP pojawiły się pierwsze rysunki i pierwsze plansze liternicze z naszego, "redakcyjnego" komputera. Plansze liternicze, pisaliśmy w języku BASIC. Kamera wycelowana była w monitor, na którym ukazywały się te plansze. Jednym słowem: "partyzantka". Pewnego razu usłyszeliśmy "Wam to tylko w głowie te komputery, to kapitalistyczna moda, to minie." I to od naszych zwierzchników, którzy w telewizji powinni od razu wyczuwać wszelkie nowe technologie. Nic to nie znaczyło, nas opanowała gorączka. Graliśmy po nocach w pierwsze, prymitywne gry komputerowe, a potem zrobiliśmy o nich program telewizyjny (proszę pamiętać, był to rok 1983). Ze wszystkich stron ściągaliśmy "sprzęt". Dość przypomnieć, że pierwszy monitor TEKTRONIX", który mógł wyświetlić 4096 barw przyleciał "Lotem" z Wiednia do Warszawy właśnie do naszego programu. Pokazaliśmy pierwsze komputery ICL, pierwszy WANG był w naszym programie telewizyjnym. Wtedy zakazano używania planszy "Pierwszy raz w Polskiej Telewizji"... Takie były czasy. Opinie Może wydawać się Państwu, że to wydanie gazety jest jeszcze niepełne. To tylko pozory. Dostaliście wydanie przeznaczone do testowania i dlatego rezerwujemy trochę miejsca na Wasze opinie. Zamieścimy je niezwłocznie jeśli tylko je nadeślecie. |
Przekaz TV.
Ostatnio coraz więcej gazet i osób wypowiada się na temat rozwoju przekazu telewizyjnego. Nie wspominają zwykle o francuskim eksperymencie z Mini-telem. A przecież to pierwsza symbioza komputera z telewizorem. W najbliższych latach rzeczywiście będzie odczuwany przełom w TV. Po pierwsze walka idzie o standard 16 na 9. Wyjaśnienie - dotychczas mamy takie proporcje ekranu telewizyjnego: 4 odcinki w poziomie i 3 odcinki w pionie. Różne firmy proponują nam proporcje 16 odcinków w poziomie i 9 odcinków w pionie. I co będzie ? Chyba kino panoramiczne w domu. Za odcinek możecie przyjąć w naszym systemie metrycznym 1 cm, 10 cm, a kto ma fantazję nawet 1 m. Spróbujcie to narysować i wyjdzie Wam horror. Nic to. Idziemy dalej. Jeśli można wierzyć elektronicznym potentatom rzeczywiście czeka nas integracja kilku urządzeń, które mamy już w naszych domach. Chyba przypominacie sobie z audycji TELEKOMPUTER felieton o wizjach z XXI wieku ? Pewnie wiecie, że połączenie wielu urządzeń domowych jest już technicznie możliwe, a walka idzie o pieniądze. (Podziękowanie dla Pana Piotra Czarnowskiego za film p.t."Vision 2001"). Wydaje się, że z pomocą telewizji kablowej (drogo), opartej na światłowodach (jeszcze drożej), możliwe będzie przekazywanie jednym przewodem rozmów telefonicznych, obrazów telewizyjnych (z dźwiękiem oczywiście), audycji radiowych, telegazety i komputerowych informacji. Sumujemy: telewizor, radio, telefon i komputer w jednym zestawie. I tu pora na wyjaśnienie "telewizji interaktywnej". Nie ma jeszcze niepodważalnej definicji. W różnych źródłach można znaleźć różne wyjaśnienia. Zrobiliśmy z nich wszystkich kompilację. Przed wyjściem do szkoły czy pracy możliwe będzie zestawienie programu telewizyjnego dla pojedyńczego odbiorcy. Jeszcze nie słyszałem, by ktoś proponował podłączenie do tego zestawu lodówki, pralki czy kuchenki gazowej. Nie wykluczam takich możliwości. Przecież dokładnie nie wiemy co lęgnie się w głowach inżynierów. Wracamy do interaktywnej telewizji. To pojęcie może oznaczać, że odbiorca sam ułoży sobie program telewizyjny z ulubionych audycji. Program ten z centrali zostanie przesłany kablem do jego zestawu i uruchomiony w momencie wybranym przez odbiorcę. Za każdą "cegiełkę" (pozycję) programu trzeba będzie zapłacić. Zacznie się zabawa w domową telewizę. Jedni wybiorą tylko wiadomości, inni w zestawie zamówią tylko filmy fabularne. Znajdą się tacy widzowie, którym do oglądania wystarczą mecze piłki nożnej. Każdy będzie miał według potrzeb i swoich możliwości finansowych. Ja mam nieskromną nadzieję, że program TELEKOMPUTER będzie wybierany do zestawu oglądanego każdego dnia. I dlatego nie oglądając się na różne stacje telewizyjne, trzeba gromadzić obrazy, nawet własne, amatorskie, realizowane w technice VHS bowiem nowa sytuacja wywoła także nowe zjawiska po stronie produkcyjnej. Bardzo będą zyskiwali producenci, którzy szybko i z sensem wytworzą filmy, czy audycje. Zyskają archiwiści, którzy otworzą magazyny i ujawnią ich zawartość klientom. Na nowych formach przekazu programów telewizyjnych zyskają ci wszyscy, którzy pieczołowicie gromadzą swoje filmy i programy telewizyjne, choćby były one średniej wartości. Polski rynek telewizyjny wciąż rozszerza się. Nawet takiemu potentatowi jak TVP S.A. zaczyna brakować własnych produktów, które określa się żargonowo "ponadczasowe". Do tej kategorii można spokojnie zaliczyć spektakle teatralne, filmy fabularne, filmy przyrodnicze, programy popularno-naukowe (opisujące podstawowe prawa), programy i filmy dokumentalne (utrwalające istniejącą rzeczywistość). Należy przypuszczać, że telewizja interaktywna wymusi szerokie udostępnienie naszych polskich archiwów filmowych i telewizyjnych. Nacisk rynku będzie ogromny... Zarysowaliśmy zaledwie perspektywy rozwoju telewizji. Teraz dokładniej: CTV to pojęcie znane już w wielu miastach i miasteczkach. Cable Television, czyli telewizja kablowa. Płacisz za przyłączenie kabla do gniazda w swoim domu ( w Warszawie Aster City) i miesięczny abonament. Dostajesz za to około 45 kanałów, ale telewizor musi mieć głowicę do odbioru TV kablowej tzw. "hiperband" czy "hyperband". To już w Polsce funkcjonuje, choć własne programy telewizji kablowych są jeszcze dość prymitywne. Siłą tych stacji jest dostarczanie odbiorcy takich kanałów jak CNN, Travel, Animal Planet, Eurosport, MTV, BBC Prime, BBC World czy Discovery Channel. W ramach telewizji kablowych istnieje coś, co nazywa się "Pay per Channel", w skrócie PpC. To są kanały płatnej, kodowanej telewizji. W Polsce działają Canal+ i HBO. Są rozprowadzane w sieciach kablowych, ale trzeba mieć dekoder przy telewizorze i płacić miesięczny abonament. Powoli oswajamy się z tymi nowościami. Znacznie ciekawsze są inne telewizyjne "wynalazki". Płatne mogą być poszczególne audycje i nazywa się to "Pay per View" (PpV), płacisz za to co oglądasz. To już jest możliwość jakiegoś wyboru. Stacja nadaje normalnie, jak teraz to się dzieje, ale ty kodujesz do odbioru tylko niektóre programy i przerzucasz się z kanału na kanał. Oczywiście nadawca będzie musiał kontrolować w jakiś sposób twój odbiornik i naliczać opłaty za wybrane audycje. Świadomie wybierasz i wiesz za co zapłaciłeś. W Europie jeszcze nie ma takich możliwości, więc nie martw się. Następnym krokiem może być telewizja "na życzenie". To już wyższa szkoła wyboru. Nadawca przedstawia ofertę audycji, których objętość znacznie przekracza możliwości odbioru pojedyńczego telewidza. Wyobraź sobie, że masz do dyspozycji 10.000 godzin przeróżnych programów i masz z nich zestawić swoje własne "pasmo telewizyjne". Może ono obejmować dwa filmy fabularne, TELEKOMPUTER, jedne Wiadomości i mecz piłkarski. Z oferty nadawcy wybierasz audycje, które chcesz obejrzeć w określonym czasie. Przypomina to trochę nagrywanie na odpowiednio zaprogramowanym magnetowidzie, tyle tylko, że trzeba płacić. Nazywa się to "Near Video on Demand" (NVoD). Prawdziwa telewizja interaktywna będzie dopiero wtedy, gdy sam ułożysz program na cały dzień, a może nawet na tydzień czy miesiąc. I to wtedy właśnie stracą rację bytu wszelkie stacje telewizji rozsiewczej, telewizje publiczne lub prywatne. Sam zdecydujesz jakie audycje i kiedy trafią do twego domu. "Interactive Video on Demand". Prawdziwa telewizja na życzenie, która będzie płatna, a płatności będą wciąż rosły i rosły (jak znam życie i nasz "wolny rynek"). Mój komputer już mówi, nawet gra mi skocznie... Prawie 100 stacji TV można już odbierać (no, może jeszcze nie w Polsce), jeśli w domu jest telewizja kablowa. Dodajmy do tego antenę satelitarną z dobrym odbiornikiem, wyposażoną dodatkowo w siłowniki, które przestawią ją na różne satelity i spokojnie odnotujemy te stacje. W pudle komputera montujemy fax/modem z automatyczna sekretarką, doprowadzamy do tego linię telefoniczną, przyłączamy głośniki i mikrofon. W ten sposób mamy telefon/fax zintegrowany z komputerem i do tego głośnomówiący. U dostawcy wykupujemy jeszcze abonament Internetu i poczty elektronicznej. To jest dodatkowy zysk i wydatek. Modem zawiera w sobie kartę muzyczną i z banalnego CD-ROM można posłuchać muzyki z kompakt dysków. Co zamożniejsi dołączają do zestawu kartę TV z tunerem, doprowadzają przewód z telewizji kablowej i w otwartym okienku podglądają różne kanały TV. Oj, zebrało się tych urządzeń... Stąd tylko krok do wideotelefonu. Wystarczy dołączyć jakąś kamerę CCD, choćby QuickCam, dość prymitywną, czarno-białą, wielokrotnie opisywaną w prasie i pokazywaną w naszym programie TELEKOMPUTER. Z pewnością ta technika będzie się rozwijała, bowiem producenci zapowiadają rychłą realizację wideokonferencji. Jest jeszcze kwestia kabli, najlepsze "na dziś" są oczywiście światłowody. Swoją drogą rację miał stary Mc Luhan, że go teraz sparafrazuję "Świat mój widzę jako globalną wioskę". Amen. Tomasz Pyć (pisane 15.12.1996 roku). |